środa, 4 grudnia 2013
Zaczarowana złota pałeczka dyrygenta, czyli wieczór w Filharmonii...
Koncert ten odbył się 15 listopada. Ponieważ czas gna szybciej niż ekspress japoński w tzw miedzyczasie sporo się wydarzyło.Tym nie mniej jednak do dziś jestem pod jego wrażeniem.
A to za sprawą sir Neville Marrinera.
Nazywany jest lordem batuty, bowiem królowa Elżbieta II odznaczyła go w 1985 roku tytułem szlacheckim, na który ze wszech miar zasługuje, bowiem należy do arystokracji ducha z najwyższej półki.
Ja osobiście uważam, że to prawdziwy książę. Sir ma 89 lat porusza się sprawnie co nie jest w tym wieku powszechne.
Karierę ma błyskotliwą. Gry na skrzypcach uczył go ojciec , kontynuował naukę w Royal College of Music.
gdzie po ukończeniu studiów w Konserwatorium Paryskim , został wykładowcą. Wiadomo z racji swego zawodu i zainteresowań poznał elitę dyrygentów 20 wieku, że wspomne choćby Arturo Toscaniniego, czy Herberta von Karajana.W londyńskim kościele St. Martin in the Fields stworzył najlepszą , bardzo znaną w świecie muzycznym i nie tylko, orkiestrę.Zespół przyjał nazwę od kościoła, w którym powstał.Kierował tym zespołem do 1992 roku , a do dziś pozostał jej honorowym prezydentem..Współpracował z największym i najlepszymi orkiestrami świata, a w listopadzie Filharmonicy Poznańscy mieli niekłamana satysfakcję i zaszczyt wystąpić pod jego batutą. Perfekcyjnie wykonali Mozarta symfonie nr 41 - Jowiszowa i Beethovena symfonie 2 op 41.Duch kompozytorów unosił się nad zasłuchaną Aulą. Nagranie tego koncertu ukaże się na płycie. Filharmonia Poznanska nagrodziła dyrygenta złotą batutą, którą wręczono artyście po rzęsistych barwach. Na ogół nie zbieram autografów , ale chciałam porozmawiać z sir Marinerem , zwłaszcza , że był tłumacz..To był niezapomniany wieczór. Ludzie stali z braku miejsc pod ścianami i widać było, że chłoną tę muzykę.Dla takich chwil warto żyć Warto powtarzać by trwały. Niech ich będzie jak najwięcej...
Jak zwykle zapraszam .-http://na-scenie.blog.onet.pl/
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja mam też sentyment bo ojciec w szalonych latach 60 miał kolejno dwie Skody. I przemierzaliśmy nimi Polskę wzdłuż i w szerz wymijając ostrożnie tabory cygańskie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za muzyczne UKULTURALNIANIE. To są wartości i muzyka ponadczasowa. Pamiętam w liceum mieliśmy karnety do Filharmonii. czy znasz pianistę Radziwonowicza? To szwagier mojego przyjaciela. A sam przyjaciel jest muzykiem i mieszka na stałe w USA. Skończył Konserwatorium Warszawskie w klasie organów u Joachima Grubicha. A także Stanford Univercity , oraz studiował we Francji. A to gra Andrzej: http://www.youtube.com/watch?v=n_N6S-tTF2c
Zobacz i posłuchaj.
Pozdrawiam serdecznie
To jest znany w kręgach muzycznych człowiek, profesor Grubich również. Pozdrawiam serdecznie
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, Andante, jak najwięcej takich chwil...
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo dziękuję , dla takich warto zyć...
UsuńI właśnie takich chwil życzę CI jak najwięcej....Tak mało ostatnio pisałaś a masz wiedzę -którą powinnaś podzielić się z nami ...? ZDRÓWKA -życzę i serdecznie pozdrawiam -Eliza F.
OdpowiedzUsuńPisze rzadko z różnych powodów , ale zapewniam Cię będę starała sie poprawić. Bardzo serdecznie dziękuję i pozdrawiam....
UsuńZnów z wielką przyjemnością czegoś ciekawego ze świata muzyki się dowiedziałam.)))
OdpowiedzUsuńMiło mi . Pozdrawiam....
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale nigdy nie słyszałam o tym starszym panu, ale to nie moja dziedzina. Najważniejsze, że Ty przeżyłaś niezapomniane chwile.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego dnia.
No właśnie ja nie znam podstawowych nazwisk e świata sportu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJednak nazwiska słynnych sportowców są bardziej znane niż dyrygentów, może z wyjątkiem von Karajana.
UsuńWieczorne pozdrowienia.
Oczywiście. Pan Pietras mówił na swoich wykładach , ze Filharmonia i Opera to nie sa , bez złośliwosci rozrywki dla mas.
UsuńPan Pietras przeważnie ma rację, z naciskiem na przysłówek "przeważnie".
UsuńPrzeważnie droga pani Profesór masz rację...
UsuńChyba sama nie masz większego nabożeństwa do tego, co mówi pan Pietras.
UsuńUściski.
Żałuję, że nie mogłam na żywo.Buziaki !!!
OdpowiedzUsuńJego autentycznie warto....
UsuńSposób, w jaki piszesz o muzycznych wydarzeniach świadczy, że to jest to co "Tygrysy lubią najbardziej".
OdpowiedzUsuńA teraz idę na drugi Twój blog.
Serdeczności pozostawiam.
Muzyka łagodzi obyczaje jak móili Starożytni. Pozdrawiam serdecznie....
UsuńJak zwykle niesamowita opowieść. To co mi się strasznie podoba u Anglików to to, że nagradzają szlachectwem ludzi zasłużonych, a bohater posta z pewnością należy do zasłużonych osób
OdpowiedzUsuńWłąśnie, i w dodatku jest skromy, a to nie zdarza sie zbyt często....
UsuńJakoś nie słyszałam o tym gościu,
OdpowiedzUsuńjednak cieszę się Twoim zadowoleniem ze spotkania z nim,
zapewne pozostanie to Ci w pamięci i zawsze będziesz to mile wspominała.
Pozdrawiam cieplutko.
W świecoe muzycznym to jest prawdziwy lord. Pozdrawiam....
UsuńKto jak kto ale Ty to wiesz najlepiej, bo ja raczej więcej w garach się obracam niż w świecie muzycznym.
UsuńChociaż... nie powiem, żebym też się nie interesowała.
Buziole.
Miło mi , ale to co jest mottem Twojego blogu , że jada jest ważne . Bo Ty polecasz to co dobre. Pozdrawiam...
UsuńDziękuję.
UsuńNiechaj Boże Narodzenie
stępi wszelkich bólów cienie,
niech usunie wszystkie troski,
a otworzy szczęścia grody,
niechaj przy najlepszym zdrowiu
życie szczęściem opromienia,
niesie miłość w Nowym Roku
- to są szczere me życzenia.
Dzięki , dzieki bardzo . Wszystkiego najlepszego i serdeczne pozdrowienia....
UsuńPrzyszłam obaczyć czy nie ma nowego posta, a tak przy okazji to chciałam cię zaprosić na mój onetowy blog, na grochówkę.
UsuńSerdeczności zostawiam.
PS.
Zapraszam na moją grochówkę
http://babuni-blog49.blog.onet.pl/2014/01/03/grochowka-wspaniala/
Nie omieszkam zajrzeć...
UsuńWiek dyrygenta mógł wzruszyć, tyle lat na scenie z pałeczką nie każdy może wytrwać. należy my się honor i życzenie długich lat życia. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńMyslę , że dopinguje go śumiłowanie muzyki. Serdeczności
OdpowiedzUsuńA Tobie należy się moje staranne pisanie i stawianie wielkich liter tam, gdzie potrzeba. Niech Ci gra muzyka w serduszku. Miłej niedzieli.
UsuńWspaniałe przeżycie. Nie znałam sir Neville Marrinera, a warto poznać:). Dziękuję!
OdpowiedzUsuńZ dwudniowym opóźnieniem, ale życzę Ci Wszystkiego co najlepsze! Uściski gorące**
Bardzo serdecznie dziękuję za pamieć i pozdrawiam....
Usuńcieszę się, że odpoczęłaś, wyciszyłaś, posłuchałaś tego co lubisz.
OdpowiedzUsuńdla mnie nazwisko tego dyrygenta do szyfr nie do rozplatania. i o czym rozmawialiscie?
O jego pasji , domu na angielskiej wsi i pieknym wieku, którego w doskonałej formie dozył...
UsuńTo drugi blog o muzyce, który poznałam, cieszę się, że tu trafiłam, kocham muzykę organową Michała Markuszewskiego , który jest bratankiem mojego kolegi szkolnego, chociaż całe życie spędziłam w sporcie i prawie wszystkie nazwiska sportowców znam, znam też te najważniejsze ze świata muzyki, bo o ile dobrze mnie nauczono muzyka łagodzi obyczaje, ja miałam być skrzypaczką ale nic z tego nie wyszło, pochłonął mnie świat sportu, pozdrawiam i zapraszam
OdpowiedzUsuńJadwiga
Dziekuje , wspaniałe jest to , że oddałaś sie jakiejś pasji " nie popchną tego wstecz , ani pochłoną fale kto umie choćby jedną rzecz , lecz umie doskonale"Pozdrawiam...
UsuńKoncert Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia pod dyrekcją sir Neville’a Marrinera, o którym piszesz, był transmitowany w radiowej Dwójce, która zawsze słucham. Zawsze korzystam z takiej okazji, bo Poznań ode mnie za daleko, a wiele się tam ciekawego w muzyce klasycznej dzieje.
OdpowiedzUsuńDokładnie, ten właśnie koncert transmitowano i w dodatku nagrywano na płycie. Pozdrawiam serdecznie
Usuńdziękuję za wszystko, kłaniam się niziutko i b. serdecznie pozdrawiam...for ever- clisha
OdpowiedzUsuńJa również dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJestem, Andante, zażartym fanem wspaniałości, ktore serwują nam klasycy wiedeńscy! A pod taką batutą, to już pełnia szczęścia!!!
OdpowiedzUsuńściskam niezmiennie
Właśnie. Takich perfekcjonistów nam trzeba. Pozdrawiam....
UsuńTo musiał być naprawdę niezwykły koncert! Bardzo żałuję, że tak rzadko mam okazję wybrać się do filharmonii. Kiedyś więcej było tego typu muzyki w radio i telewizji. Nazwisko Sir Neville Marrinera i nazwa jego orkiestry St Martin in the Fields są mi znane, ale nie myślałam, że kiedyś tak wybitna postać przyjedzie do Polski. Cieszę się, że przeżyłaś tak wspaniały wieczór, pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńZe względu na ilość koncertów jest po prostu rozchwytywany. Pozdrawiam serdecznie....
UsuńObyś miała jak najczęściej okazję słuchać dokonań takich mistrzów.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia znad Wisły ;-)))
Dzięki bardzo. Ja również pozdrawiam andante
UsuńBosko. A od stycznia - będę pilnie ćwiczył przed Twoim kwietniowym Mozartem - obiecuję że się bardzo przyłożę do ćwiczeń :) Póki co - zmykam kolejny raz solmizować wraz z prof. Katarzyną Zachwatowicz - Jasieńską (to niestety moja codzienna jazda obowiązkowa ) :)
OdpowiedzUsuńMozart nie ma sobie równych i dlatego bardzo sie ciesze , ze będziecie go ś. Nadaje się do tego jak mało który kompozytor....
UsuńLubię patrzeć na dyrygentów. Mają magię w ruchach.
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Pięknie to określiłaś . Pozdrawiam....
OdpowiedzUsuńKochanie, z okazji Nowego Roku spełnienia marzeń wszystkich Ci życzę:))
OdpowiedzUsuńDla Ciebie również , a sobie życzę zdrowia.... Pozdrawiam....
UsuńDziękuję. Ja tak byłem pierwszy raz i dość niespodziewanie. I jestem bardzo zadowolony. Na pewno jeszcze raz tam pojadę bo po prostu miejsce mi się spodobało.
OdpowiedzUsuńW takim razie ja jeszcze bardziej Ciebie pozdrawiam:)
DO SIEGO ROKU!
Dla Ciebie też wszystkiego najlepszego w 2014 roku.
OdpowiedzUsuńbaaaardzo dużo dobrego zdrówka i wszystkiego najlepszego z najwyższej półki !!!
OdpowiedzUsuńDla Ciebie również zdrowia, zdrowia , zdrowia....
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńGiną dzisiaj moje komentarze. Przyszłam,by życzyć Do Siego Roku!
Ja też miałam problemy z opublikowaniem komentarza u Ciebie. Spokoju i pokoju w Nowym Roku....
OdpowiedzUsuńW pukającym do drzwi 2014 ROKU życzę Ci, Serenissima, ZDROWIA oraz całej pozytywnej reszty...
OdpowiedzUsuńNajjaśniejszy Panie, dużo zdrowia dla Ciebie i wszelkiej pomyślności....
UsuńI ja pozwolę sobie do życzących dołączyć...:) Zdrowia, by jak najwięcej, a okrom tegoż nieustannych Fortuny uśmiechów:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Dzięki serdeczne i dla Waści też wszystkiego najlepszego...
UsuńNa Nowy Rok zostawiam moje najlepsze życzenia dla Ciebie i Twoich bliskich, Andante ;-)))
OdpowiedzUsuńTobie również wszystkiego najlepszego życzę i pozdrawiam....
UsuńAndante, wszystkiego co najlepsze na ten rok. Niech będzie pomyślny i słoneczny. Ściskam serdecznie**
OdpowiedzUsuńDzięki, życzę również wszystkiego najlepszego....
UsuńZapraszam Cię, Andante, na terapeutyczną dawkę kretyństwa...
OdpowiedzUsuńPędzę . Bardzo mi tego potrzeba....
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńHalo! Halo!
No, co jest, Andante spianato? Chyba - do licha ;) - pośród polityki, przyziemnych spraw codziennych i kulinariów, należy nam się coś z kultury wysokiej, czyż nie?
To pierwsze upomnienie. :)
Pozdrawiam serdecznie.
Ellu droga masz rację. Coś muszę zrobić . I to biegiem....
Usuń