Po przeszło miesiącu udało mi się z pomocą ludzką (serdeczne dzięki) wejść na ten blog. Dużym zaangażowaniem wykazał się maratończyk, którego nie ma na tym zdjęciu, ale startuje w tych zawodach od lat. Swój wkład mają też pani Profesór, Lotka Gracja i Rysiek .Mam nadzieje, ze mimo przeciwności i tzw kłód znajdę czas na dalsze prowadzenie bloga. Za chwilę mam zamiar lecieć na trasę maratonu i wiwatować, zagrzewać do walki uczestników.A jest ich niebagatelna ilość . Ponad 7 tysięcy. Sam prezydent miasta Ryszard Grobelny staruje z nr 7777 i to od lat.Na temat maratonu mam mieszane uczucia. Jest to jak mówią ortopedzy duże obciążenie stawów. Ogromny wysiłek i w zasadzie trudno powiedzieć czemu służy. Chyba wyłącznie satysfakcji.W każdym razie szanuję ludzkie upodobania bo to jest najważniejsze. Tolerancja - na miły Bóg.
Zapraszam na scenę
To leć, leć i wiwatuj!!!! A jak na samym końcu zobaczysz drągala z numerem 2285 to to będzie mój Młodszy!!!!!We wszystkich maratonach biega...
OdpowiedzUsuńSerdeczności:-)
W tym tłumie widziałam tylko mojego maratończyka., a poznaniacy ( nie wszyscy) pomstowali na paraliż w mieście...
OdpowiedzUsuńPrzed chwila dzwonił, ze dobiegł z czasem 5 godzin i 4 minuty. Ale nie był ostatni:-)))
UsuńMój maratończyk też nie był ostatni, bo ostatnia jest zawsze ponad 70 letnia pani Maria..
UsuńPodobo na trasie były fajne transparenty. Na przykład :"A nie lepiej było wybrać szachy?" I "Biegnij, biegniej, nie myśl o kupie..."...
UsuńA następny maraton ma byc w Dębnie, a potem w Warszawie..
Ludzie mają bardzo jajcarskie pomysły...
UsuńNigdy nie zrozumiem maratończyków, ale to nie znaczy, że ich nie podziwiam. Mój ulubiony dystans to 400 metrów, oczywiście w młodości.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Ja też nie rozumiem ale chylę głowe. Byka zaraz poprawię...
UsuńByki to Twoja specjalność;))
UsuńMiłej niedzieli.
Zgadza się...
UsuńA ja sie nieraz zastanawialam, co jest przyczyna Twojego milczenia:)))))))))))))
OdpowiedzUsuńZwyczajny defekt komputera. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNareszcie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Drogi Smurffie, ja też odetchnęłam z ulga i teraz podchodzę z nabożeństwem do ustrojstwa. Tamten padł na polu chwały.
UsuńPozdrawiam serdecznie....
Kochana, cieszę się, że jesteś. NARESZCIE!!!! Brakowało tu Ciebie. Co do maratonów, to nie wiem czy jest to taka zdrowa historia, bo każdy powinien biegać na miarę swoich sił. Popieram jednak wszelkie akcje, które są związane ze sportem. Serdeczności na pomyślne blogowanie.
OdpowiedzUsuńJa zastanawiam się czy to tylko chęć zaimponowania sobie i innym , bo trudno doszukać się sensu w takim wysiłku. Pozdrawiam serdecznie...
UsuńZnam, pasjonatów, którzy biegają dla przyjemności. Dla mnie taka przyjemność, to zbyt wielki wysiłek. U nas bardzo często odbywają się biegi uliczne z udziałem Niemców. Taka rekreacja jest formą odpoczynku ale maraton? Miłego dnia.
UsuńJa próbuję zrozumieć , ale nie do końca. Pozdrowionka
UsuńPierwszy maratończyk po tym biegu padł martwy, tak więc głupotą jest uprawianie czegoś takiego. Sport to zdrowie, ale wszystko z umiarem. To ludzka chęć popisywania się i pokazania, że się jest w czymś lepszym od innych. Startują w tym ci, co mają stalowe mięśnie i chyba rozwodniony móżdżek. Ale groźni są tylko sami dla siebie. Jak kogoś zabiją, to tylko siebie, więc toleruję tę głupotę.
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Jeśli ktoś robi cos na własny rachunek , nie należy mu przeszkadzać. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńHmmm, czyżby Dudi
OdpowiedzUsuńhttp://dudi.blog.pl/2014/10/14/moj-trzeci-maraton/
relacjonował to samo, jeno z pozycji tego, co biegnie?:)
Kłaniam nisko:)
Nie wiem, ale zapoznam sie. Pozdrawiam serdecznie...
UsuńBasiu jak sie cieszę,że jesteś znowu, zagrzewaj do walki, sama też kijki do reki i na spacer, świetny Relax. Pozdrawiam i serdeczności zostawiam.
OdpowiedzUsuńZ tymi kijkami zły pomysł nie jest, ale sama nie mam specjalnie ochoty chodzić. Pozdrawiam....
OdpowiedzUsuńMoje kijki , które dostałam na urodziny stoją w szafie, bo też nie mam z kim spacerować, może zacznę sama.
UsuńSzczerze mówiąc sama nie lubie , a poza tym z kijkami nie jestłatwo. Musi być synchronizacja, bo inaczej można sobie narobić problemów. W żadnym wypadku nie służą jako podpory , co niektórym się wydaje...
UsuńDziękuję...
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuje...
UsuńNo witaj :))
OdpowiedzUsuńTak, też słyszałam, że maraton to wielka satysfakcja. Bieganie chyba niekoniecznie jest dla mnie, ale znam kogoś, kto w maratonach biega i zawsze opowiada o podwyższonych poziomach endorfin wszelkiego typu.
I to mocno podwyższonym. Mój maratończyk często odwiedzał pewien przybytek. Bardzo pozdrawiam....
UsuńBardo mnie to cieszy, że jesteś z powrotem.
OdpowiedzUsuńOj, popatrzyć na taki maraton mogę i emocje wziąć od biegających, ale z uczestnictwem... to już gorsza sprawa, później to chyba bym niewiedziała, gdzie mam rękę a gdzie nogę. :)
Pozdrawiam cieplutko.
Wróciłam najwcześniej jak mogłam Bardzo Cie pozdrawiam...
OdpowiedzUsuń